Hej, hej :) daawno tutaj nie było żadnego peelingu do twarzy, enzymatycznego tym bardziej, ale ostatnio trafiłam na takiego fajnego gagatka, że muszę go Wam przedstawić :D
Jak działają peelingi enzymatyczne myślę, że wiecie. Nie mają drobinek i rozpuszczają zabrudzenia i martwy naskórek. Dzisiejszy bohater ma nam dać idealnie gładką, miękką i promienną skórę.
SPOSÓB UŻYCIA: peeling nałożyć na czystą i suchą skórę twarzy, omijając oczy i usta. Pozostawić na 2-3 minuty. Wykonując delikatny masaż zetrzeć z twarzy. Pozostałości zmyć.
SKŁAD: Aqua, Propylene Glycol, Cetrimonium Chloride, Carbomer, Glycerin, Bromelain, Parfum, Panthenol, Lactic Acid, Glycolic Acid, Citric Acid, Malic Acid, Salicylic Acid, Xylitol, Anhydroxylitol, Xylitylglucoside, Glucose, Prunus Amygdalus Dulcius Oil, DMDM Hydantoin, Iodopropynyl Butylcarbamate, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Benzyl Alcohol, Limonene, CI 15985.
POJEMNOŚĆ: 75 ml
Mamy 3 miesiące na zużycie od momentu otwarcia.
CENA: raz kupiłam w Rossmannie za 14,99 zł (obecnie kosztuje 11,99 - 04.10.22) a raz w Hebe za 8,99 zł (obecnie kosztuje 14,99 - 04.10.22).
OPAKOWANIE: miękka tubka stojąca na głowie, więc wygodnie można sobie ten peeling wydobywać. Też podoba mi się ten energetyczny żółty kolor opakowania.
ZAPACH: coś dla fanów soczystych i owocowych zapachów. Tutaj akurat ananas. Wypada bardzo fajnie i uprzyjemnia czas pielęgnacji. Nie spodziewałam się, że ananasowy zapach może mi się tak spodobać :D
KONSYSTENCJA: tutaj mamy taki żółty żel.
DZIAŁANIE: już na początku zdradziłam jak to wygląda ;D ale już piszę jak to dokładnie wygląda. Ja robię tak, że najpierw myję buzię żelem czy czego tam aktualnie używam, delikatnie osuszam skórę ręcznikiem papierowym i nakładam peeling. Czekam chwilkę (nie pilnuję tych 2-3 minut 😅) i masuję. Wtedy ten martwy naskórek się roluje (gumkuje jak to gdzieś kiedyś zostało określone przy peelingach enzymatycznych). Po tym zmywam wszystko wodę. Skóra staje się gładka, jest czysta po czym lubię nałożyć maseczkę na noc i rano budzę się jeszcze piękniejsza haha Serio lubię działanie tego peelingu. Efekty są widoczne a nie czuję żeby był bardzo mocny. Nie wywołuje żadnych podrażnień.
Znalazłam mu jeszcze jedno zastosowanie. Konkretnie do dłoni. Na palcach wskazujących z zewnętrznej strony pojawiają mi się czasem suche skórki a ten peeling fajnie je usuwa. Używam go też po usunięciu skórek przy paznokciach żelem Sally Hansen. Takie fajne dopełnienie pielęgnacji. Później krem do rąk i wszystko jest super.
Znacie ten peeling? Wolicie enzymatyczne czy raczej tradycyjnie z drobinkami?
Używałam czegoś takiego tylko marki floslek akurat. Działanie ok, ale szczerze mówiąc nie przypadła mi ta forma na tyle do gustu, aby jej używać na stałe :)
OdpowiedzUsuńTen balance t-zone? Bo jeśli tak to jego też kilka ładnych opakowań zużyłam. Bardzo dobry i trochę mocniejszy od tego Eveline.
UsuńRozumiem, każdy ma swoje upodobania 😊
Ja wolę mechaniczne peelingi generalnie, ale jako fanka ciekawych formuł polubiłam to gumkowanie. Sama akurat używałam floslek (mowa o tej słodkiej serii z buźkami - nie wiem dokładnie jak się nazywa) i był bardzo fajny! Nawet teraz mam kolejny w zapasach - morski, a wcześniej miałam piwonię :)
OdpowiedzUsuńNie kojarzę serii, ale z Floslek lubiłam balance t-zone, więc może i wypróbuję te, o których piszesz :D
UsuńNie znam tego peelingu.
OdpowiedzUsuńZachęciłam do poznania? :D
UsuńJak taki soczysty to dla mnie. Chętnie go sprawdzę kiedyś.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że go polubisz :)
UsuńCiekawy kosmetyk. Jakoś nigdy nie miałam okazji poznać się z peelingami enzymatycznymi:)
OdpowiedzUsuńTrzeba nadrobić 😉
UsuńLubię i te peelingi i te ;) Nie miałam tego z Eveline, ale markę oczywiście lubię. Pewnie kiedyś trafi w moje ręce ;) U mnie na blogu też dzisiaj peeling, ale nieco inny :)
OdpowiedzUsuńNajlepiej :D Mam nadzieję, że spełni Twoje oczekiwania. Lecę sprawdzić :)
Usuń