Produkt do ciała, który miałam zamiar zużyć latem - mgiełka, zapach, sama nazwa kojarzy się z ciepłą porą roku. Co do czego wyszło tak, że otworzyłam ją już w okresie grzewczym a nie lubię długo czekać na otwarcie kosmetyku, więc nie zostawiłam go do następnego lata czy choćby wiosny. Czy mgiełka podołała pielęgnacji w takich warunkach? Zapraszam do dalszej części wpisu!
Nawilża, odświeża, zostawia delikatną mgiełkę zapachową.
SKŁAD: Aqua (Water), PEG-6 Caprylic/Capric Glycerides,Camellia Sinensis (Tea) Leaf Water, Panthenol, Glycerin, Sodium Lactate, Polysorbate 20, Melaleuca Alternifolia (Tea Tree) Leaf Oil, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Parfum (Fragrance), Alpha-Isomethyl Ionone, Limonene, Benzyl Alcohol, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Citral
POJEMNOŚĆ: 150 ml
Mamy 6 miesięcy na zużycie od momentu otwarcia.
CENA: ja dostałam ją jako gratis do zakupów w internetowej drogerii epizmo.pl. Na stronie jej teraz nie widzę, ale w innych drogeriach można ją kupić za około 20 zł.
OPAKOWANIE: plastikowe (możemy śledzić poziom zużycia), z atomizerem, który działał sprawnie do końca. Tylko przy ostatnim użyciu go odkręciłam żeby resztkę mgiełki wylać na dłoń. Etykietka bardzo letnia przywodzi na myśl ciepłe, słoneczne dni.
ZAPACH: nie wiem jak pachnie gardenia, ale jest to mieszanka zielonej herbaty z "czymś". Zapach ładny, świeży. Idealny na lato. Ewentualnie zimą można przenieść się myślami w tropiki ;)
KOLOR: jasnozielony.
KONSYSTENCJA: patrząc na opakowanie wydaje się, że typowo wodnista. Jednak rozsmarowując ją na skórze czuć troszkę oleistości, ale nie macie się czego obawiać. Szybko się wchłania i nie zostawia tłustej, klejącej warstwy.
DZIAŁANIE: plan był na lato. Lekka konsystencja, szybko się wchłaniająca. Gdy jest gorąco chcę wciąż dbać o moją skórę, ale nie chcę czekać aż się jakiś balsam wchłonie. Tutaj to dzieje się błyskawicznie. Zapach iście letni. Gdy robi się chłodno wolę bardziej otulające zapachy, ale temu nie mogę zarzucić, że jest brzydki. Przechodząc w końcu do faktycznego działania to bardzo się zaskoczyłam, ale tak miło. Ta lekka mgiełka świetnie dbała o nawilżenie mojej skóry. Grzejniki rozkręcone na co w ostatnich latach moja skóra grymasiła i się przesuszała - póki co teraz nic takiego się nie dzieje. Skóra gładziutka, nawilżona i tak orzeźwiająco pachnąca. Chętnie sięgnę po nią kiedyś latem :D Teraz już sięgam po "cieplejsze" zapachy :D
Znacie tę mgiełkę lub jej drugi wariant - regenerująca z fragipani i różą? Też chętnie po takie formy i zapachy sięgacie latem? Czy wszystko Wam jedno - aby odpowiednio działało?
Na lato byłaby jak znalazł :)
OdpowiedzUsuńTak myślę :)
UsuńNie miałam nigdy mgiełki z Bielendy, koniecznie muszę ją wypróbować 😊
OdpowiedzUsuńMoja pierwsza, ale naprawdę super!
UsuńNie widziałam wcześniej tej mgiełki ale zaciekawiłaś mnie nią :)
OdpowiedzUsuńO, to fajnie, że mogłam pokazać coś nowego :)
UsuńNie miałam okazji używać tej mgielki i wcześniej o niej nie słyszałam
OdpowiedzUsuńZainteresowała Cię?
UsuńUżywałam latem, bardzo przyjemna :)
OdpowiedzUsuńCzyli dobra na każdą porę ;D
UsuńUwielbiam mgiełki :)
OdpowiedzUsuńJakieś godne polecenia? :)
UsuńW lecie chętnie wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że na lato będzie super :)
UsuńNie znam jej, ale super, że sprawdziła się i latem i zimą ;) choć doskonale rozumiem to, że wolisz ją stosować latem - sama tak mam z niektórymi zapachami, że lubię je w określonych porach roku ;)
OdpowiedzUsuńW szoku byłam, że tak dobrze działała :D No właśnie tak to z tymi zapachami jest :)
Usuń