Do tej pory zawsze gdy kupowałam coś błyszczącego do ciała to było to ze złotymi drobinkami. Tym razem postawiłam na srebrne. Przyznaję, że skusił mnie kokos :D Czy jestem zadowolona z tej mgiełki? Zapraszam do dalszej części wpisu!
Mgiełka ma sprawić, że skóra będzie lśnić. Do tego ma być aksamitna, delikatna, wygładzona, bardziej elastyczna i miękka. Lekka konsystencja zapewnia błyskawiczne wchłanianie. Wysoka intensywność blasku.
SKŁAD: Aqua (Water), Cocos Nucifera (Coconut) Water (woda kokosowa), Glycerin (gliceryna), Bis-PEG-18 Methyl Ether Dimethyl Silane, Acrylates/Beheneth-25 Methacrylate Copolymer, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Phenoxyethanol, Disodium EDTA, Ethylhexylglycerin, Leuconostoc/ Radish Root Ferment Filtrate, Sodium Hydroxide, Sodium Laureth Sulfate, Calcium Aluminum Borosilicate, Synthetic Fluorphlogopite, Silica, CI 77891, Tin Oxide, Sodium Metabisulfite, Parfum, Linalool.
Woda kokosowa i gliceryna gwarantują intensywne i długotrwałe nawilżenie, zmniejszenie uczucia suchości i ogólną poprawę kondycji skóry.
POJEMNOŚĆ: 120 ml
CENA: Kupiłam w Hebe za 6,79 zł. Na stronie sklepu Lirene widnieje cena 20,99 zł ;O
Mamy 3 miesiące na zużycie od momentu otwarcia.
OPAKOWANIE: plastikowa buteleczka z atomizerem przez której ścianki widać biały żel. Zatyczka też była, ale zgubiłam gdzieś w drodze do domu ;D
ZAPACH: kokosowy, ale taki rześki. Bardzo fajny i współgra z moją mgiełką zapachową z Avonu :D (Aloha Monoi)
KOLOR: biały ze srebrzystą poświatą.
KONSYSTENCJA: faktycznie żelowa, ale taka rzadka - łatwo przechodzi przez atomizer, nic się nie zacina. Te pierwsze zdjęcie z konsystencją na skórze to jak się psiknie bardzo blisko skóry. Z troszkę większej odległości jest lepiej, równomierniej, bez takiego kleksa po prostu. Drugie zdjęcie chwila po wsmarowaniu, ale jeszcze nie wchłonięta. Jednak bez obaw - szybko się wchłania, nic się nie klei.
DZIAŁANIE: mgiełka z drobinkami to najważniejszy jest blask. Drobinki faktycznie są srebrne, no takie chłodniejsze w kolorze. Chociaż na zdjęciach wyżej w słońcu wyglądają jak złote chociaż wcale takie nie są xd Efekt jest subtelny, ale wciąż widoczny. Po prostu nie świecimy się jak posypani brokatem ;D Srebrne drobinki również mogą podkreślić opaleniznę ;) Jest co jeszcze za co bardzo polubiłam tę mgiełkę! Chodzi o efekt odprężenia jaki daje skórze! Takie jakby delikatne ochłodzenie, ale bardzo odpowiada mi określenie odprężenia i relaksu. U jakiejś dziewczyny na instagramie czytałam, że w ogóle trzyma tę mgiełkę w lodówce. Ja nie próbowałam, ale pewnie wtedy efekt jest jeszcze intensywniejszy. Mgiełka szybko się wchłania, nie zostawia lepkiej warstwy. Jakiejś wielkiej różnicy w w nawilżeniu czy elastyczności nie zauważyłam, ale też nie widzę żebym miała z tym problemy. Suche miejsca na mojej skórze też póki co się nie pojawiają (pewnie wrócą w okresie grzewczym :/). Skóra jest gładziutka, migoczącą i pięknie pachnąca! W ciągu około dwóch miesięcy zużyłam ponad połowę buteleczki. Mgiełki też oczywiście nie używam codziennie, ale raczej jej sobie nie żałuję jak już po nią sięgam :D Takim sposobem można budować intensywność blasku dokładając jakąś dodatkową warstwę ;)
Są jeszcze dwa warianty tej mgiełki:
- Gold Glow z wodą z neroli i wodą morską - bardzo wysoka intensywność blasku (wygładza)
- Platin Flash z wodą figową i ekstraktami z owoców - średnia intensywność blasku (poprawia koloryt)
Znacie te mgiełki od Lirene? Mnie w sumie ciekawi jak wygląda na skórze ta Platin Flash. Lubicie w ogóle taki efekt rozświetlenia na skórze?
Lubię takie kosmetyki rozświetlające, które podkreślą opaleniznę. O tej mgiełce słyszałam, ale nie używałam, wolałabym ze złotymi drobinkami. :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja! Też myślałam, że tylko złote, ale i srebrne okazały się fajne :) Ale jak wolisz jednak złote to może ta Gold Glow?
UsuńNie znam, ale przyjrzę jej się bliżej :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jakie będą wrażenia :)
UsuńNie jest mi znana nawet ze slyszenia ta mgiełka ;)
OdpowiedzUsuńZainteresowała Cię może?
UsuńNigdy nie miałam mgiełki ze srebrnymi drobinkami, chociaż kokos brzmi kusząco :) Ja mam obecnie żel z drobinkami złota z Colour Caramel, ale jakoś nie mogę się przekonać do regularnego użytkowania :)
OdpowiedzUsuńMoja pierwsza taka ;D Ale efekt taki zły czy po prostu nie lubisz czegoś takiego na co dzień?
UsuńJak pisałam Ci kiedyś ja obawiam się zawsze srebrnych (białych) drobinek :D Zaskoczyła mnie konsystencja, nie sądziłam, że jest żelowa!
OdpowiedzUsuńMoje pierwsze takie i są fajne! Ano jest ;D
UsuńPierwszy raz słyszę o tej mgiełce, ale w sumie wieki nie miałam produktów od Lirene. Lubię kokos, fajnie, że fajnie pachnie ;)
OdpowiedzUsuńGdyby mojej siostrze nie wpadła w ręce to pewnie też bym o niej nie wiedziała ;D
UsuńJuż kupiłam sobie właśnie tę Gold Glow i będę testowała, zobaczymy jak podkreśli moją wakacyjną opaleniznę :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że też jest super!
UsuńUwielbiam te marke :) Buziaczki
OdpowiedzUsuńSuper ;)
UsuńNie znam tej mgiełki, ale muszę ją wypróbować ma zapach kokosa ;)
OdpowiedzUsuńTeż mam słabość do tego zapachu :D
UsuńZa mgiełkami nie przepadam i do ciała nie używam. Lubię te naturalne w zapachu do zwilżania pędzli i gąbek, ale ta by się raczej nie nadawała.
OdpowiedzUsuńOj zdecydowanie nie :)
Usuń