Maska do włosów bardzo suchych - możemy ją stosować na trzy sposoby:
- Jako odżywkę: nanieś na mokre włosy, aby je odżywić i ułatwić ich rozczesywanie, bez obciążenia.
- Jako maskę: nanieś na mokre włosy, pozostaw na 3 minuty i dokładnie spłucz, aby intensywnie odżywić suche włosy.
- Jako pielęgnację bez spłukiwania: nanieś niewielką ilość produktu na mokre lub suche włosy, aby je odżywić i zapewnić im miękkość na dłużej.
Składy od dawna wrzucam Wam ręcznie, ale tutaj jest on tak fajnie rozpisany, że wyjątkowo wrzucam zdjęcie.
POJEMNOŚĆ: 390 ml
Mamy 12 miesięcy na zużycie od momentu otwarcia.
CENA: Ja ją kupiłam w Rossmannie za 18,39 zł (w lutym). Obecnie kosztuje 25,49 zł.
OPAKOWANIE: plastikowy, zakręcany słoik. Wygląda solidnie, ale mi na szczęście nigdy nie spadł, więc aż tak dokładnie tej solidności nie oceniam ;D Z takiego opakowania wiadomo łatwo wydobywa się produkt.
KOLOR: jak widać biały.
KONSYSTENCJA: taka trochę budyniowa.
ZAPACH: jest cudowny, bananowy i taki do zjedzenia! Chyba nawet cudowniejszy niż bananowy Kallos ;D
DZIAŁANIE: mam bardzo mieszane odczucia co do tej maski. Na początku było bardzo ciężko. Zaczęłam jej używać jeszcze przed wizytą u fryzjera kiedy moje włosy były już w dość ciężkim stanie. Po użyciu tej maski tak normalnie po umyciu, chwili trzymania i spłukania po wyschnięciu włosy prezentowały się jeszcze gorzej niż przed myciem. Krótko mówiąc miałam siano na głowie. Trochę lepsze efekty były gdy użyłam jej przed myciem... Zapach cudowny, ale działanie nie zachęcało do dalszego stosowania. W końcu przyszedł czas na fryzjera, podcięcie końcówek i użycie maski "na nowe" włosy. Sytuacja całkowicie się odmieniła. Nie powiem, że nagle zakochałam się w tym produkcie, ale od momentu ścięcia włosów jest ok. Maska ułatwia rozczesywanie (wcześniej też to oczywiście robiła), wygładza włosy i ogólnie całkiem spoko się układają. Mam takie dziwne wrażenie, że im dłużej jej używam tym jest lepiej. Jednak powrotu do tej wersji nie planuję. Nie wiadomo co by jeszcze przyniosła xD
Na koniec zdjęcie po umyciu szamponem Faberlic Objętość i gęstość i oczywiście dzisiejszej bohaterce ;) Pierwsze zdjęcie po rozczesaniu na mokro i zdjęcie zrobione po naturalnym wyschnięciu a dwa następne po przeczesaniu.
Ale na tych zdjęciach moje włosy wyglądają na krzywo ściętę ;O Ale zobaczcie w recenzji kosmetyków Faberlic, że jest ok :D a nic od tamtej pory z włosami nie robiłam. Przy okazji możecie porównać jak moje włosy pofalowały po tej bananowej masce a jak po balsamie Faberlic.
Inne warianty:
- Papaya (regenerująca do włosów zniszczonych)
- Goji (nadająca blask, do farbowanych włosów)
- Macadamia (do włosów suchych i niesfornych)
- i najnowsza Aloe (nawilżająca do włosów normalnych i suchych)
Mieliście którąś z nich? Z tego co zauważyłam to najlepsze opinie zbiera Papaya. O Macadamia dowiedziałam się przy okazji robienia tego wpisu xD a najnowsza Aloe bardzo mnie interesuje.
Mam zniszczone włosy, więc nie wiem czy dałaby u mnie radę. Może też byłby potrzebny fryzjer.
OdpowiedzUsuńW sumie to ciekawe jakby to było ;D
UsuńMam ją w zapasach i jestem ciekawa jak się u mnie sprawdzi. Jakiś czas temu testowałam wersję z Papają i miło ją wspominam. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że lepiej niż u mnie :D Właśnie widzę, że papaja jest dla większości dobra :)
Usuńdużo dobrego słyszałam o tej masce;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMiałam ja i była w sumie ok. Jestem ciekawa tej Papaya :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa jestem ciekawa czy u mnie by wypadła tak dobrze jak u większości ;D
UsuńJa się zbieram do tych masek w zasadzie odkąd się pojawiły na rynku :P. Najbardziej chciałam właśnie tę bananową i ja akurat o niej najlepsze opinie spotykałam, ale teraz nie wiem, czy nie sięgnę po inną na początek :P
OdpowiedzUsuńJa miałam tak samo ;D To jednak zdania są podzielone :D No ciężko przewidzieć jak to będzie :(
UsuńMiałam Papayę i mnie nie zachwyciła, teraz używam Banana i również nie jestem zachwycona. Szukam dalej :)
OdpowiedzUsuńO kurczę to już w ogóle lipa :(
UsuńZamierzam przetestować tą wersję, do tej pory miałam jagody Goi, obecnie używam aloesowej. :)
OdpowiedzUsuńI jak ta aloesowa? :)
UsuńUwielbiam tę wersję bananową! 😊
OdpowiedzUsuńSuper, że się u Ciebie sprawdza :)
UsuńMnie kusi wypróbować wersję bananową i/lub macadamia :) Ale póki co, to muszę zużyć te kilka co mam pozaczynanych :)
OdpowiedzUsuńA co fajnego używasz? :)
UsuńŚwietna odżywka do włosów, uwielbiam jej zapach.
OdpowiedzUsuńZapach mega, ale z działaniem bywa różnie ;D
UsuńU mnie jeszcze czeka na swoją kolej w zapasie :D
OdpowiedzUsuńCiekawe jak wypadnie ;D
UsuńOd pewnego czasu kusi mnie ta maska.
OdpowiedzUsuńMnie ciekawiła odkąd dowiedziałam się o jej istnieniu bo bardzo lubiłam bananowego Kallosa i ciekawa byłam jak wypadną w porównaniu :)
UsuńZapowiada się ciekawie :D Uwielbiam banany! <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Moncia Lifestyle
Pachnie nimi obłędnie :D
UsuńNigdy nie miałam tej maseczki, moja mama miała jedynie kiedyś taką w czerwonym opakowaniu i strasznie ją lubiła.
OdpowiedzUsuńCzyżby jakaś do farbowanych włosów? Jakoś tak mi się kojarzą czerwone opakowania ;S
UsuńOgólnie lubię garniery
OdpowiedzUsuńSuper :)
UsuńTe maski zbierają świetne opinie. Musze się w końcu skusić :)
OdpowiedzUsuńNa którą? ;D
UsuńFanką garniera i innych marek "ogólnych" nie jestem, raczej są słabe na moje włosy. Preferuję sobie zamówić coś już konkertenie do włosów przeznaczonego np. seria marc antony proffessionals (zwlaszcza olejowa kokosowa maska + szampon) bardzo mi pomogły na suche włosy po farbowaniu. (nie płacą mi za reklamę chociaż za pudło ich produktów mogłabym ich reklamować przez 100lat ;D )
OdpowiedzUsuńHehe jeśli coś jest dobre to warto polecać ;) Szkoda, że te drogeryjne rzeczy się nie sprawdzają.
UsuńMiałam ją i tak-dobrze się rozczesywały włosy, były miękkie, lekkie ale nie miały połysku, blasku, czegoś mi brakowało :)
OdpowiedzUsuńDokładnie Cię rozumiem. Brakuje tego czegoś ;D
UsuńMaskę znam :) Uwielbiam kosmetyki z dodatkiem banana :)
OdpowiedzUsuńPS. ładne masz włosy ;)
Świetnie pachną ;D
UsuńDziękuje :)