Niech mi ktoś powie czy to w końcu maska czy odżywka :D Na właściwej etykiecie jest maska a w polskim tłumaczeniu odżywka...
Wzbogacona w witaminę i minerały formuła z olejem mango przywraca i chroni kondycję włosów, zapewnia jedwabiście błyszczące, gładkie i elastyczne włosy. Odżywka sprawia, że włosy stają się łatwe w rozczesywaniu, gęste i błyszczące, bez obciążeń. Wysoka zawartość witamin z olejem mango stymuluje nadmiar sebum w celu nawilżenia włókien włosów zwłaszcza suchych i zniszczonych. Olej mango zapewnia ochronną osłonę włosów, chroniąc przed wysuszeniem i zapobiegając dalszym uszkodzeniom.
SPOSÓB UŻYCIA: Stosuj po umyciu włosów, na suchych włosach. Należy spłukać po 5 minutach.
SKŁAD: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Aminopropyl Dimethicone, Isohexadecane, Parfum, Mangifera Indica (Mango) Seed Oil (olej z ziaren mango), Citrid Acid, Propylene Glycol, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone.
Mamy 12 miesięcy na zużycie od momentu otwarcia.
POJEMNOŚĆ: 1 l. Ja się oczywiście kolejny raz podzieliłam z siostrą a ze mną w domu używa mama.
CENA: zapłaciłam 11 zł w internetowej drogerii ekobieca.pl
OPAKOWANIE: myślę, że każdemu znane ;) Duże, z dość miękkiego plastiku.
KOLOR: biały.
KONSYSTENCJA: dość rzadka. To jest moja trzecia maska tej marki i wydaje mi się, że za każdym razem konsystencja jest taka sama.
ZAPACH: tutaj bardzo się zawiodłam. Uwielbiam zapach mango w kosmetykach a ten tutaj jest taki sztuczny :( Bananowy Kallosowi wyszedł świetnie a tutaj ogromne rozczarowanie.
DZIAŁANIE: początkowo używałam używałam tak jak każdej innej maski, czyli dwa razy w tygodniu. Jednak nie widząc żadnych spektakularnych efektów zaczęłam po nią sięgać częściej. Włosy myję codziennie i tak teraz raz używam tej maski jako odżywki ze spłukiwaniem. Maska na pewno ułatwia rozczesywanie. Po wyschnięciu też całkiem dobrze wyglądają, ale bez większego szału. Najlepiej sprawdzała się w takim rytuale pielęgnacyjnym: olejowanie olejem z henny Beaute Marrakech, mycie mydłem cedrowym i na koniec właśnie ta maska. Wtedy byłam w pełni zadowolona z moich włosów. Niestety oleju i mydła już nie mam. Krótko mówiąc do tej wersji Kallosa już nie wrócę. Na szczęście już mało mi go zostało.
Na koniec oczywiście zdjęcia po umyciu i samej maseczce. Uwaga szogun :D
Na koniec oczywiście zdjęcia po umyciu i samej maseczce. Uwaga szogun :D
Lubicie kallosowe maski? Macie jakieś ulubione? Ja póki co bardzo polubiłam bananową a keratynowa puszyła mi włosy. Teraz mam ochotę wypróbować dwie najnowsze - miodową i kokosową. Może ktoś już miał okazję wypróbować?
Kiedyś często sięgałam po maski Kallos, teraz już dawno nie miałam..
OdpowiedzUsuńInteresują Cię nowości?
UsuńWielokrotnie chciałam kupić jakiś wariant tej maski, nie wiedziałam jednak, czy jest warta zakupu. Wypróbuję, może właśnie którąś z nowości 😉
OdpowiedzUsuńPolecam bananową ze starych ;D
UsuńNie lubię masek tej marki. Miałam dwie różne i nie mam ochoty na kolejne.
OdpowiedzUsuńRozumiem.
UsuńZamierzam kupić taką maskę, ale zastanawiam się na którą wersję się zdecydować.
OdpowiedzUsuńPolecam bananową :)
UsuńBanana miałam :)
OdpowiedzUsuńI jakie wrażenia? :)
UsuńBardzo lubię maski Kallosa ;) Tej wersji nie miałam. Teraz używam Milk, ale keratynowa też bardzo dobrze mi się sprawdzała ;)
OdpowiedzUsuńI jak ta Milk? Mi keratynowa włosy puszyła :(
UsuńU mnie również zbytniego zachwytu nie było :D zła nie była ale szału również po niej nie było zdecydowanie wolę maskę do włosów Mango z Lbiotica :) a z Kallosa miałam i tą wersję i bananową i czekoladową :D i chyba najlepsza jak narazie bananowa!
OdpowiedzUsuńU mnie też bananowa! Czekoladową chcę :D
UsuńOo muszę wypróbować:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że lepiej wypadnie niż u mnie :)
UsuńJakoś tak nie służą mi Kallosy. Miałam ich sporo kilka lat temu i żaden nie zachwycił...
OdpowiedzUsuńSzkoda :(
Usuńkiedyś miałam sporo masek kallosa chociaż tej nie kojarzę.
OdpowiedzUsuńDość nowa jest :)
UsuńJa używałam jednej - bananowej - i bardzo ją sobie chwaliłam. Swego czasu zużyłam kilka tych litrowych tub, teraz jednak próbuję czegoś innego, ale nie wykluczam, że kiedyś wrócę do nich :)
OdpowiedzUsuńBananowa moja ulubiona <3 Ja tak sobie na wyrywki próbuję ;D
Usuńja nie lubię Kallosa, bo te pojemności są ogromne a mi się nudzą maski szybko ;D
OdpowiedzUsuńSą też małe :D
UsuńMoże dlatego przetłumaczyli odżywka, bo ma za słabe działanie jako maska? :D Mnie nie zachęciła ta wersja do wypróbowania;)
OdpowiedzUsuńHaha możliwe ;D
UsuńW polskim nazewnictwo ciężko odróżnić maskę od odżywki, gdyż tak naprawdę są to produkty o identycznym składzie. Agnieszka z wwwlosy omawiała różnicę na temat nazewnictwa na podstawie (chyba, nie dam sobie ręki uciąć) języka angielskiego. Maski są tam proteinowe, czyli trzyma się je na włosach rzadko, aby ich nie przeproteinować. Cała reszta to odżywki - humektantowe i emolientowe. Tak naprawdę warto stosować produkty do włosów tak, jak najlepiej się sprawdzają. C:
OdpowiedzUsuńBędę musiała poszukać tych informacji u Agnieszki, tak z ciekawości. Dzięki!
UsuńTeż tak myślę i tak właśnie robię jak to napisałam w tym wpisie :)
Najbardziej lubię bananową wersję , color i blueberry też sa bardzo na plus :) dziś kupiłam mango i zobaczymy jutro uzyje jej do zmywania oleju i do samego mycia ;)
OdpowiedzUsuńMoją ulubioną też jest bananowa, pozostałych, które wymieniłaś nie miałam. Mam nadzieję, że mango sprawdzi się u Ciebie dobrze! :)
Usuń