Marka Kallos kojarzy mi się z produktami do włosów, głównie litrowymi maskami, ale ostatnio robiąc zakupy w internetowej drogerii ekobieca.pl skusiłam się na peeling do ciała z olejkiem pomarańczowym. Czy było warto? Czy może lepiej zostać przy kosmetykach do włosów?
Nawilżający peeling do ciała do każdego rodzaju cery. Jego ultragładka konsystencja składająca się z drobno zmielonych pestek oliwnych oraz Brazylijskiego Olejku Pomarańczowego czyści, pielęgnuje i stymuluje skórę, delikatnie usuwając martwy naskórek. Lecznicza zawartość kompleksu witamin poprawia koloryt skóry, sprawia, że staje się zdrowsza, młodsza i aksamitnie gładka.
SPOSÓB UŻYCIA: Wmasuj w wilgotną skórę, odpręż się, i rozkoszuj zapachem pomarańczowego olejku brazylijskiego, następnie spłukaj.
SKŁAD: Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Acrylates Copolymer, Glycerin, Olea Europaea Seed Powder (zmielone pestki oliwek), Sodium Chloride, Cocamidopropyl Betaine, Cocamide DEA, Parfum, Coco Glucoside, Sodium Hydroxide, Polyquatermium-7, Propylene glycol, Citrus Aurantium Dulcis, Niacinamide, Calcium Pantothenate, Sodium Ascorbyl Phosphate, Tocopheryl Acetate, Pyridoxine HCI, Maltodextrin, Sodium Starch, Benzyl Alkohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Limonene.
POJEMNOŚĆ: 200 ml
Mamy 24 miesiące na zużycie od momentu otwarcia.
CENA: 6,99 zł w ekobieca.pl
OPAKOWANIE: miękka tubka, zamykana na klik.
KOLOR: pomarańczowy + ciemniejsze drobinki.
KONSYSTENCJA: żelowa z drobniutko zmielonymi drobinkami.
ZAPACH: bez szału. Na początku kojarzył mi się z pomarańczowym aromatem do ciast, później jakoś przywykłam i nie zwracam większej uwagi.
DZIAŁANIE: niby coś tam masuje, niby wygładza skórę, ale i tak brakuje mi tu tego czegoś. Nie jestem fanką mocnych zdzieraków, ale ten jest zbyt słaby nawet jak dla mnie. Bardziej sprawdza się jako codzienny żel pod prysznic. Z oczyszczaniem ciała radzi sobie jak należy. Nawilżenie? Szczerze mówiąc ja się lepiej czuję gdy nałożę po nim balsam.
Polecacie jakieś kallosowe kosmetyki? Włosowe czy do ciała?
Nie używam kosmetyków z tej firmy. Dawniej używałam maski do włosów i bardzo się sprawdzały, chyba wrócę do nich :D
OdpowiedzUsuńJa właśnie używam w wersji mango :)
UsuńSzkoda, że działanie jest tak kiepskie. Zdecydowanie będę go unikać.
OdpowiedzUsuńNiestety :(
Usuńwoooow a bylam przekonana, że kallos to tlyko maski, podobnie ak Ty ;))
OdpowiedzUsuńale szkoda ze ten d dupy, ja i tak wole gruoziarniste peeliingi
;D
UsuńJa to takie średnie lubię a ten jest słabiutki.
Nie miałam pojęcia, że marka ma produkty do ciała :) Ja lubię mocne zdzieraki, więc nie jest to wariant dla mnie.
OdpowiedzUsuńMi się coś tam wcześniej obiło o oczy, ale Kallos to jednak maski do włosów ;D
UsuńJak tak to tak. Sama lubię takie raczej średnie i ten jest za słabiutki.
Z kallosa miałam tylko słynne maseczko-odżywki, ale nic nie mogę polecić ;/
OdpowiedzUsuńSzkoda :( ja bananową lubiłam.
UsuńDla mnie kawowy peeling jest idealny pod względem zdzierania.
OdpowiedzUsuńZ Kallosa miałam kiedyś maski do włosów ale dla mnie nic szczególnego...
Kawowe są fajne :)
UsuńJa lubiłam bananową, keratynowa u mnie się nie sprawdziła a teraz mam mango.
W sumie nie urzywałam nic z firmy Kallos poza słynna maseczka do włosów.
OdpowiedzUsuń*używałam
UsuńNo ja wcześniej miałam dwie maski, teraz mam trzecią.