Pierwszym produktem jaki u mnie zagościł marki Rival de Loop był herbaciany krem na noc. Byłam z niego zadowolona, więc sięgnęłam po kolejne produkty - maseczki do twarzy. Czy też je polubiłam? Zapraszam do dalszej części notki :)
Informacje:
Skład:
Zacznę od szarej, czyli...
Maseczka złuszczająca (peel-off)
Oczyszcza skórę do głębi porów
Poprawia wygląd skóry
Aloes + wyciąg z z brzoskwini
Moja opinia: pierwsze co mnie uderzyło po otworzeniu saszetki to okropny alkoholowy zapach. Większość z Was pewnie w tym momencie ruszyła by z nią do śmietnika. Ja jej użyłam i z pierwszego użycia pamiętam tyle, że miałam problem z jej zdjęcie. Problem z mojej winy bo krótką ją trzymałam i dobrze nie wyschła. Następne podejście zrobiłam po jakichś dwóch tygodniach. Pozostałości w otwartej saszetce nie wyschły. Zdziwiłam się, ale ich nie użyłam. Otworzyłam drugą część saszetki i postarałam się wszystko z niej wycisnąć. Miałam dość grubą warstwę, gdy przejechałam maską dość blisko oka to zapiekło. Odczekałam aż całkiem zaschnie i zdjęłam ją w trzech płatach. Szkoda, że nie oczyściła porów na nosie... Tak to skóra była matowa i całkiem ładnie wyglądała. Jakiegoś specjalnego złuszczania nie było. Jestem na nie.
Czy tylko ja używając maski peel-off przypominam sobie, że trzeba ją zrywać w momencie gdy przejadę nią "przypadkiem" po brwiach? :D
Maseczka nawilżająca
Świeża pielęgnacja
Efekt 24-godzinnego nawilżenia
Wyciąg z ogórka + aloes
Moja opinia: tutaj mamy maseczkę, którą nakładamy na twarz, czekamy aż się wchłonie i resztki wmasowujemy lub usuwamy chusteczką. Konsystencję ma kremową, łatwo się rozprowadza. Za pierwszym razem czekałam aż się wchłonie, ale co do czego to większość została na twarzy i zmieniła konsystencję - zgęstniała. Chusteczką ją usunęłam i nie czułam potrzeby nałożenia dodatkowo kremu, ale czułam się jakbym wysmarowała się bardzo tłustym kremem. Przetarłam twarz płynem micelarnym i tak zostawiłam. Zapach taki trochę apteczny. Myślę, że mogłaby się lepiej sprawdzić przy suchej cerze. Wiem, że tłustą/mieszaną cerę trzeba też nawilżać, ale ta maseczka to przesada ;D
Dostępne tylko w Rossmannie. Zapłaciłam 1,69 zł za sztukę.
Żadna z tych maseczek, nie zachęciła mnie do kolejnego zakupu i w ogóle mam obawy przed wypróbowaniem innych wariantów. Znacie maseczki Rival de Loop? Lubicie je?
Miałam kiedyś truskawkową i była ok :D
OdpowiedzUsuńNie widziałam truskawkowej a pewnie wzięłabym ją jaką pierwszą :D
UsuńNigdy nie używałam tych maseczek, jakoś nie lubię takich saszetkowych, wolę mieć w większych opakowaniach;)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio polubiłam testowanie saszetek :D ale taką w tubce też mam :)
UsuńJa miałam kilka maseczek do twarzy z Rival de Loop. Faktem jest, że to nie są maseczki z górnej półki, a więc takie, które naprawdę mogą zdziałać cuda, ale ja je bardzo lubię. Są niedrogie i dobrze działają na moją skórę. Nigdy nie miałam po nich żadnych uczuleń, podrażnień, ani nic takiego. Ostatnio używałam takiej odświeżającej i była bardzo dobra. Skóra była nawilżona i gładka, ukojona. Raz na jakiś czas nadal będę po nie sięgać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie muszą być z górnej półki żeby robić cuda :) Fajnie, że i Ciebie się sprawdzają :)
UsuńOgórek plus aloes o ta mi sie podoba chętnie zrobiła bym sobie takie maseczkowe spa
OdpowiedzUsuńTo trzeba zgarnąć jakieś fajne maseczki i robić ;D
UsuńKupiłam ostatnio tonik tej firmy i bardzo mnie rozczarował :/
OdpowiedzUsuń:( co się stało?
UsuńNie miałam nic z tej firmy i jakoś mnie nie zachęciły niestety :/
OdpowiedzUsuńNie będę zachęcać gdy coś u mnie się nie sprawdza :D ale ogólnie u kogoś innego może być inaczej.
UsuńŚrednio przepadam za tą marką...
OdpowiedzUsuńJa na razie miałam trzy rzeczy i krem na noc wypadł ok a maseczki jak widać...
UsuńJa nie znam żadnej z nich. Rzadko sięgam po jakiekolwiek maski ...
OdpowiedzUsuńTak w ogóle? Do włosów też? Ja się przyzwyczaiłam nakładać dwa razy w tygodniu :)
UsuńJuz wiem, żeby nie kupować:D
OdpowiedzUsuńHaha :D
UsuńSzkoda, że się nie sprawdziły. Z Rival de Loop miałam tylko płyn do demakijażu oczu i bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńNiestety :( Płynu nie kojarzę...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo życzę żeby lepiej się spisały ;]
UsuńHappy Women`s Day!
OdpowiedzUsuńI`m following ur blog with a great pleasure via GFC
Please join me
Sunny Eri: beauty experience
bardzo lubię te maseczki , są w przystępnej cenie i u mnie dobrze się sprawdzają :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że u Ciebie się sprawdzają :)
UsuńSwego czasu miałam maseczki tej firmy. Dobre, ale bez rewelacji ;)
OdpowiedzUsuńPo tych dwóch widać, że takie sobie :)
UsuńKiedyś często sięgałam po maseczki tej marki. Obecnie jednak rzadko wybieram formy saszetkowe.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio coraz częściej :D
UsuńNie miałam okazji wypróbować produktów tej firmy, jednak jestem ogromną fanką maseczek typu "peel off". Z chęcią wypróbuję. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że lepiej się u Ciebie spisze:)
UsuńPozdrawiam :)
Skusiłam się na złuszczającą, kiedy była w promocji (za jakieś 1,19)... i lubię ją ;) Choć rzeczywiście efekt złuszczania nie jest spektakularny O_O
OdpowiedzUsuńFajnie, że znalazła pani w niej coś pozytywnego :)
Usuń