Mała odskocznia od recenzji kosmetyków marki Bielenda :D Nawet na instagramie padło pytanie czy mam z nim współpracę. Niestety nie mam, kosmetyki kupuję sama i jeśli macie już dość to wybaczcie, ale jeszcze kilka recenzji się pojawi. ;D Dzisiaj mowa o Tutti Frutti. Jakiś czas temu postanowiłam poznawać kolejne zapachy marki bo tak to przez kilka lat kupowałam tylko te w wariancie porzeczka i wiśnia. Co zrobić jak zapach jest boski <3 Ostatnio jednak wykończyłam peeling w wersji pomarańcza i truskawka. Oba owoce bardzo lubię, ale czy zapach i ogólnie kosmetyk mnie zachwycił? Nawilżający peeling z kryształkami cukru. Porusza, pobudza, oczyszcza, wygładza i złuszcza.
STOSOWANIE: 2-3 razy w tygodniu. Nałożyć na wilgotną skórę, wmasować i dokładnie spłukać.
SKŁAD: Sucrose, Propylene Glycol, Glycerin, Aqua (Water), Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract, Cetyl Alcohol, Isostearyl Isostearate, Potassium Cetyl Phosphate, Cetyl Behenate, Behenic Acid, Oryza Sativa (Rice) Powder, Caprylic/Capric Glycerides, Synthetic Wax, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Triethanolamine, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum (Fragrance), Linalool, CI 19140, CI 16255.
POJEMNOŚĆ: 210 g
Mamy 6 miesięcy na zużycie od momentu otwarcia.
CENA: kupiłam w Hebe (w lipcu!) za 12,99 zł i obecnie też tyle kosztuje.
OPAKOWANIE: całkiem miękka tubka, którą można postawić "na głowie". Pod koniec trochę ciężko było wydobyć peeling.
ZAPACH: połączenie pomarańczy z truskawką wydawało mi się ciekawe, takie nietypowe. Niestety żadnego z tych owoców nie czułam. Zawiodłam się w porównaniu do innych owocowych zapachów Tutti Frutti, którymi zawsze się zachwycałam. Tutaj jest dość sztucznie.
KOLOR: pomarańczowy z widocznymi czerwonymi drobinkami.
KONSYSTENCJA: żelowa, dość gęsta z wyczuwalnymi drobinkami.
DZIAŁANIE: ja lubię gdy peeling przyjemnie masuje skórę jednocześnie pozbywając się martwego naskórka. Tutaj niestety dla mnie uczucie jest nieprzyjemne, peeling drapie, drobinki są mega ostre. Fakt, po tym skóra jest bardzo fajnie wygładzona, balsam super się wchłania, ale jeśli chodzi o sam proces dojścia do takiej fajnej skóry to jestem na nie. Nie rozumiem też nazwania go nawilżającym bo ja chociaż nie mam ostatnio większych problemów ze skórą to jednak po użyciu tego peelingu bardziej komfortowo czułam się gdy nałożyłam balsam. Podsumowując moje pierwsze rozczarowanie w marce Tutti Frutti. Zapach kiepski (oczywiście to moje odczucie, komuś może się podobać), nieprzyjemnie ostre drobinki (ja nie lubię mocnych zdzieraków, raczej takie "średnie" a tu jest za ostro). Z drugiej strony nie kojarzę marki, z której wszystkie kosmetyki by mi się po kolei sprawdzały. Kiedyś musi być ten pierwszy raz, że coś źle wypadnie.
Znacie ten peeling? Co o nim myślicie?