Zadaniem tego peelingu jest pozbycie się złego nastroju i oczywiście martwego naskórka ;) Ma również przywrócić skórze witalność, nawilżyć i ujędrnić ją a do tego jeszcze zmniejszyć widoczność cellulitu.
Skład peelingu do ciała Nacomi sorbet ze słonecznych pomarańczy
Sucrose, Butyrospermum Parkii Butter, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Cocos Nucifera Seed Oil, Citrus Aurantium Dulcis Peeli Oil, Tocopheryl Acetate, Limonene, Linalool, Citral, Citronellol.
POJEMNOŚĆ: 200 g
OPAKOWANIE: solidny plastikowy słoiczek. Pod zakrętką znajduje się dodatkowe wieczko.
ZAPACH: bardziej kojarzy mi się z cytryną niż pomarańczą, ale na szczęście nie jest to zapach kostki do WC. Bardziej coś jak lody cytrynowe? Bardzo delikatny.
KOLOR: jasnożółty.
KONSYSTENCJA: baardzo gęsta, zbita, naszpikowana drobinkami cukru. W jakimś sensie można to do sorbetu porównać ;) Warto po nabraniu na dłoń dodać trochę wody żeby przy rozprowadzaniu na ciele osypywał się na wannę czy prysznic.
Działanie peelingu do ciała Nacomi sorbet ze słonecznych pomarańczy
Zacznę od tego, że jestem mile zaskoczona tym, że nie spowodował wysypu na moich plecach. Peelingi z parafiną zawsze to robią a z olejami to różnie bywa (przygodę z olejkiem do twarzy Nacomi też Wam za jakiś czas opiszę). Tutaj na szczęście wszystko jest ok. Co do obietnic producenta zgodzę się z tym, że pozbywa się martwego naskórka i świetnie nawilża skórę. Chociaż drobinek jest cała masa to nie rysuje mi skóry. Wiadomo jest przez chwilę zaczerwieniona po masażu, ale efekt ten zaraz znika. Skóra pozostaje za to gładziutka i dobrze nawilżona. Nigdy po jego użyciu nie czułam potrzeby nakładania balsamu. Rano też wciąż jest dobrze. Co do cellulitu to nie mam jak się wypowiedzieć. Czy poprawia nastrój? Jak się tak miło pomasuje ciałko to jest lepiej :D Żeby jeszcze zapach był ładniejszy i intensywniejszy to już w ogóle byłoby super. Jednak tak koniec końców to jestem z niego zadowolona. Brak wysypu, usunięty martwy naskórek, nawilżona skóra.
Używacie regularnie peelingów do ciała? Ja powiem szczerze, że jakiś czas temu trochę sobie odpuściłam. Dzisiejszego bohatera dostałam od koleżanki na urodziny (Pamcia pozdrawiam ;D), więc wróciłam do swojej starej rutyny - peeling dwa razy w tygodniu. Zostało mi go na jedno użycie ii mam jeszcze jeden peeling do ciała od Oli, więc na razie będę się tego trzymać :D Tylko co wtedy gdy się skończą?
Nie, ja nie używam regularnie peelingów i nawet nie mam zapasów :) Kupuję jeden, zużyję i dopiero wtedy kupuję następny. Z tego co piszesz to peeling warty wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńZapasy niekoniecznie wiążą się dla mnie z regularnością :D Sama kupuję wszystko na bieżąco. Peeling całkiem przyjemny :)
UsuńJa jeszcze na takie zapachy mam czas zaczynam z nimi od wiosny :D
OdpowiedzUsuńNajbardziej to mi się z latem takie kojarzą, ale jak w styczniu dostałam to do lata nie chcę czekać :D
UsuńWygląda kusząco :)
OdpowiedzUsuńU mnie akurat jest deficyt peelingów, więc jak będę robiła zakupy to chętnie się za nim rozejrzę. Aktualnie wróciłam do starego domowego peelingu z kawy, ale takie kupne bardzo lubię :)
Ja uwielbiam kawowe! Suche najlepiej. Ale na robienie domowych jestem za leniwa ;D
UsuńJak wiesz ja ich nie polubiłam, za tłuste są dla mnie :D
OdpowiedzUsuńPamiętam ;D
UsuńZachęcająco wygląda! Chętnie bym go sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńMoże akurat też go polubisz :)
UsuńPeeling do ciała jest mi potrzebny, mam nadmierne rogowacenie mieszków włosowych. Masełka Nacomi uwielbiam, więc możliwe, że polubię też peeling :)
OdpowiedzUsuńJa miałam tylko masło shea ;D Mam nadzieję, że tak będzie :)
UsuńJa używam często, robię też sama :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam bo mi samej nie chce się mieszać ;D
UsuńMi ten peeling Nacomi bardzo się spodobał i staram się używać regularnie. Nawet dosyć długo utrzymuje się ładny zapach na skórze, czego się nie spodziewałam :)
OdpowiedzUsuńNo to w moim przypadku z zapachem jest zupełnie odwrotnie.
UsuńJa peelingów niestety norm używam regularnie. Raz używam a pozniej o nich zapominam na jakis czas :D miałam kiedyś peeling marki Nacomi i był świetny :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie też miałam jakąś dłuższą przerwę ;D z Nacomi wcześniej miałam tylko kawowy. https://zmojejstronylustra.blogspot.com/2017/03/nacomi-kawowy-peeling-do-ciaa.html
UsuńOj, u mnie z tymi peelingami to bardzo słabo, jakoś nie lubię ich używać :p
OdpowiedzUsuńTo jeszcze inny powód ;D
UsuńPeelingowanie ciała weszło mi już na szczęście w nawyk. Od dłuższego czasu już jednak ich nie kupuję. korzystam z domowej wersji kawowej :)
OdpowiedzUsuńJa się odzwyczaiłam ;D Super, że sobie to poukładałaś :)
UsuńAle on musi pięknie pachnieć uwielbiam wszystko co ma zapach cytrusów :)
OdpowiedzUsuńBuziaki:*
Zapraszam na ostatni post -> WWW.KARYN.PL
Dla mnie jest ok, ale bez większego szału.
UsuńUwielbiam peelingi i wykonuje bardzo często
OdpowiedzUsuńProdukty Nacomi znam i lubię :)
Tylko też żeby z tą częstotliwością nie przesadzić ;D
UsuńMasz jakieś ulubione kosmetyki z ich oferty?
Mam kawową wersję właśnie w takim słoiczku plastikowym i kocham zapach oraz działanie, ale warstwa, którą zostawia jest wybitnie tłusta i muszę jej nadmiar zmuwać że skóry nie mniej jednak mam ochotę wypróbować peeling o którym piszesz, bo może będzie lżejszy 😉
OdpowiedzUsuńJa miałam kawowy, ale to jakiś inny parę lat temu ;D Szkoda, że ten Twój taki tłusty bo uwielbiam kawowe i chętnie bym wypróbowała :(
UsuńTwojej wersji niestety nie miałam, ale co jakiś czas wracam do mrożonej kawy to mój ulubiony wariant <3
OdpowiedzUsuńPamiętam, mówiłaś :D
Usuń