Woda toaletowa On the Edge to wyrazisty zapach, który niebezpiecznie flirtuje z zasadami. Kontrast nut kwiatowych i drzewnych definiuje niespotykany akcent akordu skóry, który łącząc moc i miękkość staje się hipnotycznie ekscytujący i odzwierciedla buntowniczą naturę kobiety, która balansuje na krawędzi siły i delikatności.
NUTA GŁOWY: pomarańcza
NUTA SERCA: czarny fiołek
NUTA BAZY: akord skóry
SKŁAD: ALCOHOL DENAT., AQUA, PARFUM, LIMONENE, BENZYL SALICYLATE, HEXYL CINNAMAL, BUTYL METHOXYDIBENZOYLMETHANE, COUMARIN, CITRAL, LINALOOL, PHENOXYETHANOL, CI 17200, CI 16035
POJEMNOŚĆ: 50 ml
CENA: ja ją kupiłam kiedy była w katalogu za 39,99 zł. Jej cena regularna to 79,99 zł.
MOJA OPINIA: buteleczka o ładnym kształcie z fajnym plastikowym srebrnym korkiem, który nie wygląda tandetnie. Kolor samej wody to rzecz gustu - ja fanką koloru różowego nie jestem, ale ogólnie całość całkiem fajnie się prezentuje :D Buteleczka zapakowana była w czarny (na moje szczęście no byłoby zbyt cukierkowo w tym wyglądzie) kartonik z różowymi i srebrnymi detalami. Mogliście go zobaczyć jakiś czas temu na moim Instagramie. To tyle o wyglądzie i przechodzę do najważniejszego, czyli samego zapachu. Początkowo wyczuwałam tutaj głównie skórę z czymś w tle (ta mieszanka fiołka i pomarańczy). Niedawno trafiłam na artykuł na blogu Malowane oczy o tym, że nie powinno się pocierać nadgarstków po ich spryskaniu. Szczerze mówiąc wcześniej nie zwracałam na to uwagi i bardzo często pocierałam te nadgarstki. I właśnie po potarciu ta skóra mocno się wybija. Nie przeszkadza mi to i podoba mi się ten zapach w takiej wersji, ale oczywiście spróbowałam też go bez pocierania. Muszę przyznać, że różnica jest spora. Skóra już tak mocno się nie wybija. Czuć jej "ciepło", ale ogólnie zapach jest bardziej stonowany, bardziej taki kobiecy, bez tego skórzanego pazura. Co prawda przypuszczalnie przy potarciu zapachy powinny się zmieszać jednak tak jak napisałam ja wtedy najbardziej czuję skórę. Ostatnio cały czas używam tej wody perfumowanej. W ciągu dnia jak i na wieczorne wyjścia. Chociaż myślę, że w cieplejsze dni bardziej będzie pasować na wieczory. Gdy jest gorąco wolę używać świeżych zapachów. Na skórze wyczuwam ją przez około 6 godzin. Na ubraniach o wiele dłużej. Wieczorem rozbierając się i "machając" koszulką rozsiewa się zapach wokół ;D Myślę, że mogę postawiać ją zaraz za ulubioną czerwoną Love Potion :) Zużyłam już prawie pół buteleczki i może kiedyś nawet do niej wrócę. W ogóle ostatnio przypomniał mi się zapach zielonej Mirage, której już daawno nie widziałam w katalogach a jakoś mam ochotę znów ją mieć! Ech :(
kurcze, zapach całkowicie nie dla mnie :D
OdpowiedzUsuńA lubisz jakiś z Oriflame? ;D
Usuńnie mam okazji by poznać zapachy, a rzadko kupuję w ciemno zapachy. Może kiedyś będę miałą okazję jakiś poznać :D
UsuńRozumiem :) Ja ten kupiłam po stronie zapachowej w katalogu ;D
UsuńO zielone Mirage też mi się podobało, ale teraz bywa dostępna tylko na allegro w zdecydowanie za wysokich cenach.
OdpowiedzUsuńLudzie pewnie próbują zarobić na niedostępnym już zapachu... Szkoda
UsuńTroszkę nie moje nuty zapachowe 😉
OdpowiedzUsuńJakie są Twoje? :)
UsuńNie byłby to zapach dla mnie.
OdpowiedzUsuńRozumiem :)
UsuńCiekawa sprawa z tym pocieraniem nadgarstków, ja tak prawie zawsze robię i nie zwracałam nigdy na to uwagi :P
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo! Dopiero przez artykuł Oli zwróciłam na to uwagę :)
UsuńMiałam sporo zapachów z Oriflame, ale tego jeszcze nie nosiłam :)
OdpowiedzUsuńMasz jakiś ulubiony? :)
UsuńWidzę, że Oriflame ostro wszedł na blogi :D
OdpowiedzUsuńJa akurat od lat co jakiś czas wracam do ich kosmetyków a perfum używam praktycznie cały czas :) ale jedna konsultantka stworzyła grupę blogerek.
UsuńIntryguje mnie. Nuty trochę nie w moim stylu, ale jestem bardzo ciekawa tego, jak pachną i jak ułożyłyby się na mojej skórze ;)
OdpowiedzUsuńTo zawsze jest ciekawe ;D
UsuńOjj dawno nie miałam zapachów tej marki a ten naprawdę mi się z czytania spodobał :)
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam polować na jakąś fajną promocję :)
Usuńmuszę powąchać jeśli będę miała okazję, buteleczka jest cudnowna ;)
OdpowiedzUsuńmój blog
mój instagram
Koniecznie :)
UsuńCoś czuję, że przypadłby mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńSuper! <3
UsuńNie znam tego zapachu, ale wydaje się być dobrym wyborem na wiosenne dni, a ja obecnie często sięgam po Love Potion właśnie :)
OdpowiedzUsuńDla mnie bardziej na zimowe :D no może na początek wiosny.
UsuńNie miałam tego zapachu, z Oriflame posiadam jedynie Eclat Mon Parfum i jestem z nich bardzo zadowolona! :)Mój blog
OdpowiedzUsuńMoja mama też go używa :)
Usuńjeeeeny dla mnie to takie ciężkie odzwyczaić się od pocieranai nadgrastków, że szok! naprawdę turbotrudne;D
OdpowiedzUsuńJa jakoś daję radę ;D
Usuńfajnie że spodobał sie zapach na tyle by wrócić:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńZapach kuszący, ogólnie lubię perfumy Oriflame ;)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja :)
UsuńNie przepadam za zapachami Oriflame ;)
OdpowiedzUsuńNie trafiłaś na żaden fajny zapach?
UsuńChyba jeszcze nigdy nie miałam zapachu z Oriflame ;)
OdpowiedzUsuńO a u mnie trochę się ich przewinęło ;D
UsuńCiekawe, czy by mi się spodobała :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie sprawdź :D
UsuńNuty zapachowe mnie zaintrygowały, ciekawa jestem czy by mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńTrzeba koniecznie sprawdzić :)
UsuńCale wieki nie miałam od nich zapachów
OdpowiedzUsuńPamiętasz jakiś fajny? :D
UsuńOh wow, na pierwszym miejscu w składzie Alkohol Denat. :O Szczerze mówiąc nie znam się na składach perfum i nie wiem co zazwyczaj one zawierają, ale ten wpis i ten skład zachęcił mnie do zapoznana się z tematem i sprawdzenia, czy to każde perfumy zawierają ten alkohol na pierwszym miejscu :P
OdpowiedzUsuńMyślę, że całkiem sporo ma ten alkohol w składzie
UsuńNie mój typ :)
OdpowiedzUsuńJaki jest Twój? :)
UsuńPrezentuje się całkiem ciekawie. Ładna buteleczka i cena niernajgorsza
OdpowiedzUsuńJeśli trafi się na promocję to naprawdę super opcja :) jeśli oczywiście zapach trafia w gust.
Usuń