SPOSÓB UŻYCIA: Do codziennego stosowania: Nałóż na mokrą skórę, po czym spłucz. Jako peeling: Wmasuj w mokrą skórę, po czym dokładnie spłucz. Jako maska: Rozprowadź cienką warstwę na mokrej skórze, pozostaw do wyschnięcia, po czym spłucz.
UWAGA: Chronić przed dziećmi. Unikać kontaktu z oczami. Jeżeli produkt dostanie się do oczu, przepłukać je dokładnie wodą. Przerwać stosowanie jeśli, jeżeli pojawi się wysypka lub uporczywe podrażnienie. Ten produkt zawiera kwas alfa-hydroksylowy (AHA), który może zwiększać wrażliwość skóry na słońce.
SKŁAD: Aqua, Kaolin, Silica, Sodium Methyl Cocoyl Taurate, Alcohol Denat., Glycerin, Titanium Dioxide, Bentonite, Oryza Sativa (Rice) Starch, Sodium Chloride, Glyceryl Stearate, Pentaerythrityl Tetraethylhexanoate, Polysorbate 20, Xanthan Gum, Imidazolidinyl Urea, Phenoxyethanol, Parfum, Salicylic Acid, Disodium Edta, Glycolic Acid, Menthol, Panthenol, Tocopheryl Acetate, Sapindus Rarak Fruit Extract, Saponaria Officinalis Leaf/Root Extract, Maltodextrin, Pouzolzia Pentandra Extract, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Extract, Salvia Hispanica Seed Extract.
POJEMNOŚĆ: 150 ml
Mamy 12 miesięcy na zużycie od momentu otwarcia.
CENA: obecnie 19,99 zł a mi się wydaje, że zapłaciłam jeszcze mniej :D Cena regularna to 32 zł.
OPAKOWANIE: biała plastikowa tubka zamykana na zatrzask. Pod światło można sprawdzić poziom zużycia. Pod koniec opakowania trzeba się troszkę nagimnastykować żeby wycisnąć końcówkę lub po prostu rozciąć tubkę.
KOLOR: biały.
KONSYSTENCJA: mam tutaj skojarzenia z pastą Liście Manuka od Ziaji.
ZAPACH: świeżość z niestety nutą alkoholu w tle, ale im dłużej go używałam tym mniej uwagi zwracałam na ten alkohol.
DZIAŁANIE: Na początku zaznaczę, że tego kosmetyku używałam tylko w roli peelingu. Przez to uderzenie świeżości miałam obawy, że moje oczy będą cierpieć jednak nic takiego się nie działo. Zazwyczaj peeling robię wieczorem, ale dzisiejszy bohater świetnie sprawdza się rano gdy trzeba się szybko rozbudzić. W konsystencji jest mnóstwo malutkich drobinek, które przyjemnie masują skórę i sprawnie usuwają martwy naskórek. Peeling nie wywołuje u mnie żadnego pieczenia ani innych podrażnień. Pozostawia skórę świetnie oczyszczoną (nawet pory na nosie są widocznie czystsze), gładziutką, matową. Nie wywołuje ściągnięcia skóry. Krótko mówiąc jestem zadowolona z działania. Jedyne zastrzeżenie to ten początkowo wyczuwalny alkohol...
Znacie ten peeling?
Miałam inny peeling od Avon - taki czysty peeling, a nie maseczkę ;) działał naprawdę rewelacyjnie, ale przez kiepski skład nie wrócę do niego ponownie... do tego też mnie nie ciągnie właśnie ze względu na skład...
OdpowiedzUsuńKtóry to peeling? :D Pisałaś o nim? Rozumiem ;)
UsuńNie miałam, ale skoro polecasz to może się skuszę.
OdpowiedzUsuńŻyczę żeby równie dobrze się spisał :)
UsuńNie znałam tego produktu i ogólnie jakoś nie przepadam za ich produktami.
OdpowiedzUsuńDlaczego?
UsuńNie znam, ale rzeczywiście wygląda jak ta pasta z liści manuka Ziaja ;D
OdpowiedzUsuńCzyli nie jestem sama z takim skojarzeniem :D
UsuńNie znam go. Dawno już nie sięgałam po produkty z Avonu.
OdpowiedzUsuńMi się czasami zdarza ;)
UsuńNie miałam nigdy żadnego produktu do mycia twarzy z Avon.
OdpowiedzUsuńA jak z innymi produktami?
UsuńRzadko sięgam po kosmetyki Avon - najwygodniej mi je zamówić przez konsultantkę, jednak ta zawsze namawia mnie na coś jeszcze ;p
OdpowiedzUsuńTeż zamawiam przez konsultantkę, ale na szczęście do niczego mnie nie namawia i biorę to czego potrzebuję ;D
Usuń