Jak pewnie wiecie Przyjaciółki Nivea dostały trzy kremiki: dzisiejszego bohatera, czyli I am The Chilled Oasis One i kolejne dwa, które ja również dostałam, ale się nimi podzieliłam. I am The Berry Charming powędrował do mamy a I am The Happy Exotic do siostry.
Nowość! Krem Nivea Soft Mix Me I am The Chilled Oasis One. Ciesz się intensywnie nawilżającym kremem o stylowym, orzeźwiającym zapachu z zielonymi nutami. Stworzony z kreatorami perfum, pachnie wyjątkowo zarówno sam jak i w połączeniu ze standardowym kremem Nivea Soft i/lub Happy Exotic oraz Berry Charming! Zmieszaj je w dowolnych proporcjach bezpośrednio na skórze i stwórz swój własny, wyjątkowy zapach. Produkt odpowiedni do twarzy, ciała oraz dłoni.
SKŁAD: Aqua, Glycerin, Paraffinum Liquidum, Mirystyl Alcohol, Butylene Glycol, Alcohol Denat., Stearic Acid, Myristyl Myristate, Cera Microcristallina, Glyceryl Stearate, Hydrogenated Coco-Glycerides, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Tocopheryl Acetate, Lanolin Alcohol (Eucerit), Polyglyceryl-2 Caprate, Dimethicone, Sodium Hydroxide, Carbomer, Phenoxyethanol, Linalool, Geraniol, Limonene, Citronellol, Benzyl Alcohol, Benzyl Salicylate, Parfum.
POJEMNOŚĆ: 50 ml
Mamy 12 miesięcy na wykorzystanie od momentu otwarcia.
CENA: w Rossmannie pojemność 200 ml jest za 19,99. Kupując z przeznaczaniem do całego ciała opłaca się.
OPAKOWANIE: mały plastikowy słoiczek z zakrętką a pod nią dodatkowe pazłotko. Mamy pewność, że nikt w nim wcześniej nie grzebał. Małe poręczne, wszędzie można je zmieścić.
KOLOR: biały.
KONSYSTENCJA: niby lekka, ale treściwa :D
ZAPACH: zielony :D haha Taki świeży, pobudzający. Bardzo mi się podoba.
DZIAŁANIE: tutaj na wstępnie zaznaczę, że używam go tylko na noc. Niby lekki krem, ale ja się po nim świecę i wyczuwam jego warstewkę na twarzy. Po nocy to już w ogóle, ale przy obecnych temperaturach to i nic nie nakładając pewnie bym się świeciła. Nawilżenia mu nie mogę odmówić bo jest naprawdę ok a jego zapach uprzyjemnia stosowanie. W sumie to wypróbowałabym go na ciało, ale szkoda mi tak małej pojemności. Na twarz wystarczy naprawdę niewiele go nałożyć, ale już na ciało z połowa by poszła (nie no może troszkę mniej ;D). Na usta też go nakładam i je również ładnie nawilża. Nie ma co tu się rozpisywać. Moja mieszana cera w wersji na noc jest zadowolona. Żadnych podrażnień ani wysypu niespodzianek się nie nabawiłam.
Co do mieszania zapachów na pewno jest to fajna sprawa, ale ja to chyba za leniwa jestem ;D i w sumie to fajnie było się podzielić paczuszką.
Jaka wersja najbardziej przypadła Wam do gustu? Czy może wolicie kremik Sotf w standardowej wersji?
Bardzo lubię te kremiki :) mają piękne opakowania i dobrze nawilżają.
OdpowiedzUsuńOpakowania faktycznie przyciągają oko :)
UsuńNie miałam tych kremów, ale czytałam mnóstwo recenzji.
OdpowiedzUsuńJa nie pamiętam czy jakąś czytałam xd
UsuńJa przez parafinę stosowałabym go tylko do ciała, chociaż i do ciała zaczęłam jej unikać, no chyba, że coś mi się trafi :D
OdpowiedzUsuńPo Tobie tego się spodziewałam ;D
UsuńJa nie widzę ich u siebie, ale z tego co czytałam, wersja tropikalna tylko ze względu na zapach chyba najbardziej by do mnie trafiła :)
OdpowiedzUsuńSama z siebie też bym raczej nie kupiła. Chyba, że z przeznaczeniem do ciała bo jakoś po kremy do twarzy Nivea nie sięgam.
Usuńnie miałam jeszcze okazji wypróbować tych kremów
OdpowiedzUsuńPlanujesz?
UsuńUwielbiam te kremy. Mają piękne zapachy i spełniają moje oczekiwania względem nawilżania.
OdpowiedzUsuńSuper! :)
UsuńFajna opcja z tym mieszaniem, lubię zapachy Nivea, ale moja skóra nie przepada za składem :(
OdpowiedzUsuńNiefajnie :(
UsuńZapachy bardzo na plus ;)
OdpowiedzUsuńTen zielony na pewno :D pozostałych dwóch nie sprawdzałam.
Usuń