czwartek, 21 kwietnia 2016

Le Chatelard 1802: Różane mleczko do ciała Lait Corporel

Jakoś w listopadzie na fanpage'u Mydlarnia marsylskie udało mi się załapać do testowania tego mleczka. Poszukiwano piętnastu blogerek. Zrobiłam do niego dwa podejścia. Czy za drugim razem mleczko się obroniło? Zapraszam do czytania!
Le Chatelard 1802 Różane mleczko do ciała Lait Corporel

 FRANCUSKIE MLECZKO O ZAPACHU RÓŻANYM 300ML

LE CHATELARD 1802 


kolekcja 1802
flakon z bezpiecznego, nietłukącego, utwardzanego polietylenu z pompką
data ważności: 12 miesięcy od momentu otwarcia produktu

To aksamitne mleczko doskonale odżywia i nawilża skórę. Dostarcza jej niezwykłego komfortu i łagodności, a także pozostawia na skórze delikatną mgiełkę zapachową. (marsylskie.pl)

 Skład:
Cena: na stronie marsylskie.pl 41 zł/300 ml.
 Opakowanie: plastikowe, przezroczyste - swobodnie możemy kontrolować ilość zużycia. Dozownik w postaci pompki. Moje i pewnie większości z Was ulubione rozwiązanie. Zużyłam około 2/3 opakowania i pompka nadal działa bez zarzutu. Chociaż czytałam inną recenzję gdzie w połowie opakowania pompka zaczęła "pluć". Możemy ją łatwo otwierać i zamykać przekręcając w lewo lub prawo. 
Kolor: biały.
Konsystencja: jak dla mnie jest gęstsza od typowego mleczka. Co nie zmienia faktu, że jest fajna i dobrze się rozprowadza.
Zapach: coś dla fanek różanych aromatów i to intensywnych. Długo utrzymuje się na skórze. Reakcja mojego chłopaka gdy pierwszy go przy nim użyłam "kupiłaś nowe perfumy? W całym pokoju pachnie." Ostatnio mi powiedział, że ten zapach kojarzy mu się z różańcem... Zapach wszędzie się roznosi. Mnie on nie przekonuje. Wytrzymuję, ale się nie zachwycam. W ogóle nie jestem fanką kwiatowych aromatów. Wolę owocowe.
Działanie: szybko się wchłania, nie pozostawia żadnej nieprzyjemnej warstwy.
I podejście - Zima: zaczęłam go używać jakoś na przełomie stycznia i lutego. Na początku było wszystko ok. Nie jakieś oszałamiające nawilżenie, ale ok. Z czasem zauważyłam suche miejsca na nogach i rękach, pojawiło się swędzenie a za tym drapanie i powstanie plam. Mleczko odstawiłam i zastanawiałam czy te suchości to przez nie czy może przez zmianę temperatur (zimne podwórko i ogrzewane pomieszczenia). To wszystko udało mi się załagodzić viankowym masełkiem.
II podejście - Wiosna: pod koniec marca skończyło mi się masło i dając drugą szansę znów zaczęłam używać mleczka. Przez około 3 tygodnie wszystko ok. Tak samo jak zimą. Niestety po tym czasie znów zaczęłam odczuwać swędzenie na nogach, stan skóry na nich i na rękach się pogorszył, w stronę suchej. Mleczko oczywiście odstawione i żadnych powrotów nie będzie. Do powstania plam tym razem nie doprowadziłam. Myślę, że już wiadomo skąd to wszystko. 

Jest to przykład kosmetyku gdzie nie od razu wychodzi na jaw jego zła strona. Czy to jakaś reakcje alergiczna nie wiem. Jak wcześniej wspominałam czytałam inne opinie o tym mleczku. O wersji różanej znalazłam tylko jedną i osoba nie była z niego zadowolona. Za to dość dobre opinie zebrała wersja Violette (fiołkowa). Nie trafiłam na opinie o dwóch innych wersjach, czyli Masło Karite i Werbena.

Ja tego mleczka nie wykończę, innych wersji też nie mam zamiaru testować. Boję się, że może być podobnie. Cena też mi tutaj nie pasuje.

Mieliście okazję wypróbować to mleczko lub inną jego wersję? Jak się sprawdziło?
Mam nadzieję, że nie mieliście takich nieprzyjemnych doświadczeń.

20 komentarzy:

  1. Nie miałam okazji tego mleczka testować, ale po Twojej recenzji też nie zamierzam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie stosowałam tego mleczka i chyba nie będę... Nie lubię intensywnego zapachu róży więc to raczej produkt nie dla mnie! :( ;) Buziaki! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. widać konsystencja bardziej balsamowata niż mleczka

    OdpowiedzUsuń
  4. Baaardzo interesujący produkt, o którym wczesniej nie slyszalam ;))
    Obserwuje! :* Zapraszam do mnie :) jeżeli mój blog spodoba Ci siętak jak Twój podoba się mnie to zaobserwuj :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam kosmetyki o zapachu róż ale po tym co napisałąś zdecydowanie będę je omijać, bo niestety mam skłonność do alergii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety trzeba uważać :( ja nie mam raczej takich skłonności a co się działo...

      Usuń
  6. Czasem tak jest, ze jeden glupi skladnik dziala na nas alergicznie. KAzdy tez jest inny i wszystko inaczej dziala :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie lubię różnego zapachu i jeszcze to działanie... no nie fajnie.
    Ale za to strona francuskiej mydlarni mnie zainteresowała :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Mleczka nie znam i na pewno już nie poznam. Zapachu różanego niestety nie lubię, a i jego działanie zniechęca. Jest zbyt wiele dobrych kosmetyków, żeby tracić czas na te przeciętne lub wręcz szkodzące.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie przepadam za zapachem róży w kosmetykach :) wyjątkiem jest olejek z Evree Magic Rose :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny :)
Zostaw coś po sobie i zapraszam ponownie :)

Staram się zaglądać do wszystkich komentujących.

Nie bawię się w obs/obs - jeśli mi się u Ciebie spodoba to sama zaobserwuję.

Nie zostawiaj komentarzy z linkami reklamowymi bo i tak ich NIE opublikuję!
Jeśli chcesz się zareklamować na moim blogu to zapraszam do zakładki kontakt/współpraca ;)